Po 25 latach od narodzin słynnego piwa Spitfire i w 75 rocznicę Bitwy o Anglię ogłoszono narodziny Spitfire Gold.
Nie tak dawno omawiałem tutaj najlepiej sprzedające się piwo browaru Shepherd Neame – Spitfire.
I oto niedawno z okazji wspomnianego podwójnego jubileuszu zapowiedziano narodziny Golda.
Jak mówi William Upfield, zarządzający marką Spitfire: „Uważamy, że Spitfire Gold to doskonały sposób, aby oddać hołd bohaterom, którzy walczyli dzielnie w Bitwie o Anglię oraz uhonorować samolot Spitfire – wielką brytyjską ikonę. Pomoże to również przypomnieć o naszej wielkiej kampanii na rzecz Funduszu Dobroczynnego RAF, którą prowadzimy w roku 2015.”
Spitfire Gold jest dostępny w sprzedaży od września tego roku w postaci cask-ale, a od niedawna także w butelkach.
Jest to bitter o zawartości alkoholu 4,3% w bezbarwnej butelce, takiej samej jak Spitfire.
Na tylnej etykiecie mamy informację o użytym chmielu.
Są to odmiany: Challenger (na goryczkę) oraz Centennial (aromaty cytrusowe) i Saaz (odmiana czeska, aromat korzenno-ziołowy).
Zapowiada się nieźle. Etykieta, kolor piwa i powyższe informacje zachęcają do szybkiego zapoznania się z Goldem – nie zwlekam więc dłużej.
Nazwa: SPITFIRE GOLD (Bitter, 4,3% ABV)
|
![]() |
![]() |
![]() |
Kolor złocisto-bursztynowy. Piana biała o drobnych pęcherzykach, z wolna opadająca. |
![]() |
W zapachu mamy słód i karmel. Dochodzą do tego nuty owocowe, ale trzeba ich trochę poszukać. |
![]() |
Smak jest głównie słodowy, chmielowy. |
Spitfire Gold to taka łagodna wersja Spitfire‚a. O ile tamto piwo jest zdecydowanie bardzie goryczkowe, to Gold jest delikatny w smaku mimo, że także zaliczany jest do bitterów – bliżej mu jednak do klasycznego pale ale‚a.
Szkoda tylko, że nie wyposażono go w bogatszy asortyment smakowy.
Ja się na tym nie znam, ale tutaj gdzie mieszkam, czyli na wysepce Jersey, tubylcy twierdzą że bitter oraz pale ale to jedno i to samo. Zaś jeśli chodzi o piwo Spitfire Gold, to bardzo je lubię, choć są górniaki, które smakują mi jeszcze bardziej, zwłaszcza te z lokalnego browaru na Jersey. Pozdrawiam Pana ze skały na Atlantyku.
Kilka miesięcy temu, spotkałem w swoim rodzinnym mieście w Polsce właśnie Spitfire’a -miłe wspomnienia i jakie zdziwienie(!)..nie muszę chyba dodawać, że z przyjemnością posmakowałbym tego lokalnego -z Jersey Panie Sławku. A Pana DoctorAle’a mocno pozdrawiam, tym razem z Podkarpacia..